środa, 31 sierpnia 2011

Muffiny mocno czekoladowe

No i zapowiedziane muffiny czekoladowe... :)

Przepis pochodzi z mojewypieki.blox.pl




Składniki na 12 sztuk:
  • 225 g mąki pszennej
  • 25 g kakao
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • pół łyżeczki sody oczyszczonej
  • 100 g gorzkiej czekolady, posiekanej (lub groszków czekoladowych)
  • 100 g białej czekolady, posiekanej (lub groszków czekoladowych)
  • 2 duże jajka
  • 300 ml kwaśnej śmietany
  • 150 g brązowego cukru
  • 85 g masła, roztopionego


W jednym naczyniu wymieszać składniki suche: mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną, cukier. W drugim naczyniu mokre: roztrzepane jajka, śmietanę, masło. Połączyć zawartość naczyń, wymieszać do połączenia składników. Dodać czekoladę, wymieszać.
Formę do muffinek wyłożyć papilotkami, do nich nałożyć ciasto do 3/4 wysokości.  Piec w temperaturze 200ºC przez około 20 - 25 minut, do tzw. suchego patyczka.

______________

Dodaję takie notki, bo "normalnych" nie mogę... 
Mam w domu remont i dzisiaj od godziny 7 do 22 byłam poza nim (ucieczka od hałasu)... 
Nie mam jak i kiedy robić zdjęć, a bez tego "praca" bloga jest niemożliwa.

Mam nadzieję, że uda mi się jak najszybciej przywrócić mojego bloga do formy ;) 

Smacznego!

wtorek, 30 sierpnia 2011

Kokosowe muffiny

Prosty, smaczny przepis, a muffiny to zdecydowanie coś, co tygryski lubią najbardziej. Nie wypróbowałam jeszcze "serduszkowych" foremek klik, bo babeczki robiłam z myślą o urodzinach kolegi... a tamte wolę zachować dla kogoś innego ;)) Zrobiłam mieszankę muffinek kokosowych i czekoladowych, przepis na te drugie dołączę niebawem.

Przepis pochodzi z mojewypieki.blox.pl




Składniki na 7-8 muffinek:
  • 150 g mąki
  • 70 g cukru
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki sody oczyszczonej
  • szczypta soli
  • 8 łyżek wiórków kokosowych (56 g)
  • 2 jajka
  • 120 g stopionego masła
  • 50 ml soku z limonki lub cytryny
  • skórka otarta z 2 cytryn/limonek

W jednym naczyniu wymieszać składniki suche, w drugim mokre. Naczynia połączyć, wymieszać z grubsza, przelać do formy na muffinki wyłożonej papilotkami.
Piec około 20 minut w 180ºC. Studzić na kratce.

Polewa:
  • 80 g czekolady białej, roztopionej w kąpieli wodnej
  • kilka łyżek wiórków kokosowych
Muffinki posmarować roztopioną czekoladą, posypać wiórkami.


Ja dodałam około 1 łyżki soku z cytryny, a skórki nie dodawałam wcale. Nie przepadam;)
Fanom kokosa życzę smacznego!

piątek, 26 sierpnia 2011

ZOO

Tak jak obiecałam dodaję trochę zdjęć z ZOO :)
starałam się zapamiętywać nazwy zwierząt ale nie ze wszystkimi się udało
oczywiście można klikać na zdjęcia, aby je powiększyć - lepiej wtedy wyglądają

znana jako Dori z "Gdzie jest nemo?"

Błazenek, NEMO =)

Konik morski

Jeleń wschodni

Żałobnica palmowa

Tukan



Ara czerwona

Szympans

Słonie

Wigoń - słodsza wersja lamy :)

Serwal

Iguana


to jest wąż :>

mały słodki mrówkojad na plecach mamy

Żyrafy


Tygrys

Lew

Wielbłąd dwugarbny

Niedźwiedź brunatny

Orzeł bielik


Aparat odzyskam prawdopodobnie w poniedziałek, jak będzie już po Air Show ;)

środa, 24 sierpnia 2011

TAG: 10 pytań kosmetycznych od majorki

Annawanna i mnie otagowały, więc nie wypada nie odpowiedzieć ;) 


Zasady:

1. Umieść obrazek "10 pytań kosmetycznych od Majorki".
2. Odpowiedz na 10 pytań kosmetycznych.
3. Powiedz, kto Cię oTAGował.
4. oTAGuj 12 blogów tym "TAG'iem".
5. Poinformuj blogi o oTAGowaniu.

10 kosmetycznych pytań:

1.Używasz kolorowych cieni do powiek, czy neutralnych? 
W ogóle rzadko używam cieni do powiek... ale jak już mi się zdarzy to częściej neutralnych.
2.Co wolisz bardziej pomadkę czy błyszczyk?
Pomadkę!
3.Czy uważasz, że tylko drogie produkty są dobre?  
Oczywiście że nie, kupowanie drogich produktów kojarzy mi się z płaceniem za markę, a nie za lepszy kosmetyk. Tanie nie znaczy złe, drogie nie znaczy dobre (ale i odwrotnie;p)
4.Co sądzisz i czy używasz różu do policzków? 
Nie używam, nawet nigdy nie próbowałam.
5.Jaki produkt jeden produkt kosmetyczny kolorowy zabrałabyś na bezludną wyspę?
Skoro nikt by mnie tam nie widział to jakiś ładnie pachnący błyszczyk/pomadkę. ;)
6.Miałaś kiedykolwiek problemy z cerą?
Tak. Teraz też mam, ale bardzo malutkie w porównaniu z tym, co się działo wcześniej.
7.Używasz filtrów?
Różnie z tym bywa. Raczej staram się używać, ale na pewno nie robię tego codziennie.
8.Na jaki produkt kosmetyczny uważasz, że trzeba wydać więcej pieniędzy? 
Krem do twarzy.
9.Co sądzisz o maseczkach i czy ich używasz?  
Na razie nie używałam, ale planuję zacząć. Przez ww. problemy z cerą bałam się stosować czegokolwiek poza preparatami przepisywanymi przez dermatologa.
10.Jakiej gwiazdy makijaże podobają ci się najbardziej?
Nie śledzę makijaży gwiazd, ale pewnie każda z nich czasem się lepiej lub gorzej umaluje:)


Aniu, nie gniewaj się, że odpowiadam na (tylko) jeden tag :)

Do zabawy zapraszam wszystkie dziewczyny, które jeszcze nie brały w niej udziału! :) Ale obiawiam się, że już niewiele takich zostało!

______________

Tak poza tym to byłam dzisiaj w warszawskim ZOO :) Jak ogarnę zdjęcia (których narobiłam 650...) to pokażę Wam kilka. To był świetny dzień! Kocham zwierzęta, a widziałam ich dzisiaj tak dużo... :))

PS straciłam aparat na kilka dni, więc nawet nie mogę pokazać ostatnich zakupów, ani niczego. Proszę o cierpliwość, mam nadzieję, że zwierzątka nie zanudzą :))

PS2 byłam w Sephorze, wymieniłam tusz bez problemu :) (a dowiedziałam się o tej akcji tu: klik) ale przez CHWILOWY (uff!) brak aparatu nie mam możliwości pokazania go Wam... ale jeszcze go nie używałam, więc nie wiem czy będzie się czym chwalić;)

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Czekoladowy miś

… czyli co udało mi się zmalować ;)

Pokazywałam w poprzedniej notce czym się inspirowałam tworząc ten mani… i  w tamtej wersji było z kropkami.  Postanowiłam jednak pozostać przy mleczno-czekoladowym misiu bez kropek.
Po pierwsze bałam się, że kropki nie wyjdą równo, a nie chciałabym psuć mojego małego dzieła przed jutrzejszym wyjściem ze znajomymi.  Po drugie chciałam żeby to miś był w centrum uwagi (i nie ma co kropkami go rozpraszać… ;)

KLIK!

KLIK!


KLIK!



Patrzenie na lewą rękę (nie udałoby mi się lewą namalować misia na prawej) sprawia mi duuużo radości. I wcale nie czuję, że mam te 19 lat… ;)


Tego użyłam: 



-sonda
-wykałaczka

Lakiery:
PAESE nr 120
-  WIBO express growth (czarny, na buteleczce nie widać numeru, bo czcionka jest też czarna ^^)
Pierre Arthes biały do frencza
-  Pierre Arthes odżywka (ha, myślałam, że to frenczowy)
-  Manhattan lotus effect  (nr 31A)  on jest perłowy, pokryłam go potem ww. Pierrem, żeby był bardziej mleczny niż perłowy
-  JOKO top coat

niedziela, 21 sierpnia 2011

Znaleziska + plany

Stwierdziłam ostatnio, że spróbuję swoich sił w różnego rodzaju wzorkach i rysuneczkach. Ale żeby móc próbować trzeba mieć czym! Jako amatorka nie chcę inwestować dużych pieniędzy w jakieś profesjonalne sprzęciki, więc postanowiłam przeszukać starą kosmetyczkę. A nuż znajdzie się coś przydatnego... 


Stara gąbeczka od pudru? Czemu nie... może przyda się do cieniowania ;) Jeśli okaże się nieodpowiednia, to poszukam innej, ale trzeba być dobrej myśli ;) Oprócz niej znalazłam stare, prymitywne pędzelki (nawet nie jestem pewna do czego służyły, może do cieni?) które może w jakiś sposób się przydadzą. Dobrze, że ich nie wyrzuciłam (mimo tego, że chyba nigdy w życiu nie były używane ^^).


Moją aktualną inspiracją jest ten mani:
znalazłam to zdjęcie na forum szafy, jednak jest podpisane, wiec można odszukać bloga, z którego pochodzi

Niestety nie posiadam białego, dobrze kryjącego lakieru (mam jeden jakiś stary od frencza, ale nie chciał dobrze kryć) więc tło za misiem jest mleczne. Teraz się zastanawiam co zrobię z palcem wskazującym... Czy też będzie mleczny, czy wszystkie oprócz misiowatego będą brązowe? Zobaczę jutro, jak będę kończyć. Dzisiaj już mi się nie chce tak przy sztucznym świetle. 

Wybaczcie za golaski, "misiowy mani" w trakcie: 
KLIK!

sobota, 20 sierpnia 2011

Vipera nr 640

Mam ten lakier, jak już wspominałam w poprzedniej notce, z wymiany i jestem bardzo pozytywnie nim zaskoczona. Nigdy nie wiadomo jaki lakier do nas przyjdzie, czy nie będzie gęsty itd. Ten jednak jest prześwietny! :)

Totalnie nie mogę ująć jego koloru na zdjęciu... trzeba go chyba po prostu zobaczyć na żywo. Na drugim zdjęciu próbowałam uchwycić, jak go nazwałam, "łososiowy połysk", ale chyba nie do końca wyszło. Musicie mi wierzyć na słowo, że jest cudowny. :)


Konsystencja lakieru (mimo tego, że pochodzi on z wymiany i nie jest nowy) jest świetna. Dawno tak dobrze nie malowało mi się paznokci. Nie jest za gęsty ani za rzadki, idealny. Pędzelek mnie rozbawił... nigdy nie widziałam takiego krótkiego ;) jest jednak w miarę wygodny, a na pewno nie przeszkadza. Kolor ciężko mi określić...hmm... pomieszanie brzoskwini z łososiem (?) nieważne, jest bardzo przyjemny dla oka. I w słońcu mieni się tym, jak go nazwałam, "łososiowym połyskiem". Niestety zawiodło mnie trochę krycie. Na opakowaniu jest mowa o dwóch warstwach, a ja po trzech nie jestem w 100% zadowolona. Trzy warstwy to już dla mnie za dużo, więc nie chciało mi się bawić w czwartą. To chyba jego jedyny minus. 


Do wczorajszego mani dodałam serduszka i matujący top coat, co wy na to?
Niestety coś aparat mi się dzisiaj buntował. I rozmazały się kropki na serdecznym, chyba za wolno rozprowadzałam matującego top coata.


piątek, 19 sierpnia 2011

Groszki raz

Oto moje pierwsze groszki. No dobra, szczerze mówiąc drugie, ale poprzednie były po prostu nieudanym pierwszym razem... ;)
Stojąc w buteleczkach kolory lakierów pasowały do siebie, ale jednak na paznokciach kropeczki wyglądają jak brązowe...

To mój "pierwszy" raz, więc nie jest idealnie. Na serdecznym chyba jest ich za dużo. Sama nie wiem...
Lakier bazowy pochodzi z wymiany na portalu szafa.pl, pewnie niedługo dodam o nim notkę. :) Niestety nie jestem w stanie uchwycić go dobrze na zdjęciu...


KLIK!


 Lakiery:
- Vipera nr 640
- Beauty DIAMOND bez numeru (nie wiem co to za lakier szczerze mówiąc, kupiłam go na bazarkowym stoisku, buteleczka do złudzenia przypomina Safari)

Chyba zacznę dodawać do zdjęć znaki wodne, mam nadzieję, że to ich nie szpeci za bardzo.

czwartek, 18 sierpnia 2011

ZIAJA de-makijaż dwufazowy

Od chyba zawsze do demakijażu używałam  mleczka, ale ostatnio postanowiłam wypróbować czegoś nowego. Padło na płyn dwufazowy! Zawsze intrygowały mnie te dwie niemieszające się ze sobą ciecze.




Padło na Ziaję, bo przede wszystkim jest tania, a firma ta generalnie cieszy się moim zaufaniem (no i na szczęście nie zwiodła mnie!). Jest mi co prawda trochę dziwnie, bo pierwszy raz używam jakiegokolwiek płynu i trochę brakuje mi "poślizgu" jaki towarzyszy mleczku, ale powoli się przyzwyczajam.
Płyn ten dobrze usuwa makijaż. Producent zapewnia nas, że poradzi sobie nawet z tym wodoodpornym, ale tego nie jestem w stanie sprawdzić, gdyż nie używam takich kosmetyków. Nasączony płynem wacik dociskam lekko do rzęs i powieki i po ok. 10 sekundach i niewielkim ruchu tusz i wszystko inne co mam na oku znajduje się już na waciku. Bez większego wysiłku pozbywam się eye-linera, więc jest dobrze. Nie zgodzę się jednak ze zdaniem, że "nie pozostawia tłustej warstwy wokół oczu", bo pozostawia... ale w sumie nie przeszkadza mi ona, bo potem i tak myję twarz żelem. Nie wiem jak z wydajnością, bo to moje pierwsze opakowanie, ale obawiam się, że będzie gorzej niż przy mleczku. No ale "pożyjemy - zobaczymy".

 Nie używałam innych płynów, więc nie mam porównania, ale uważam, że jest to godny polecenia produkt :) Jeżeli znów nie postanowię wypróbować czegoś nowego to z pewnością kupię go ponownie!

wtorek, 16 sierpnia 2011

SENSIQUE PRO NAILS odżywka do rozdwajających się paznokci

 Moja poprzednia odżywka się już kończyła, a bez odżywki (zwłaszcza z moimi paznokciami) ani rusz (!), więc postanowiłam spróbować czegoś nowego. Tę kupiłam jakiś czas temu, więc mogę już coś na jej temat powiedzieć. ;)

KLIK!

KLIK!

 Nie pamiętam, ile kosztowała, ale chyba ok. 6 zł.
 Jej konsystencja jest beznadziejna, nigdy nie miałam do czynienia z tak rzadkim produktem... Pędzelek jeszcze pogarsza sytuację, jest sztywny i wygina się na wszystkie strony. Malowanie paznokci tą odżywką nie należy zatem do najprzyjemniejszych...
 Co do działania, to wydaje mi się, że moje paznokcie po pomalowaniu tą odżywką są w lepszej kondycji niż po stosowaniu poprzedniej. Nie wymagam cudów, wiem, że moje paznokcie są nie do okiełznania. ;) Paznokcie faktycznie dłużej trzymają się "całe". Jednak i tak muszą być krótkie, żeby nie uległy zniszczeniu. Stosuję ją najczęściej pod inny lakier. Raz pokryłam paznokcie dwiema warstwami odżywki, ale nie mogłabym tak wyjść z domu, paznokcie przybrały żółtawy kolor.


 Powiem tak, następnym razem pewnie kupię coś nowego, ale nie żałuję tego zakupu. :)

niedziela, 14 sierpnia 2011

Eveline Biedronkowy Miętowy nr 625

Jestem średnio zadowolona ze zdjęć. Jak patrzę na paznokcie to widzę w tej mięcie dużo zieleni (w cieniu zwłaszcza) czego na zdjęciach w ogóle nie widać... no, może trochę na ostatnim.





Pierwszy raz zobaczyłam ten lakier na forum szafy i bardzo mnie zaintrygowało jego pochodzenie. Nie wiedziałam, że w Biedronce są lakiery do paznokci! Zaciekawiona poszłam następnego dnia i faktycznie, były! Jeden miętowy i dwa inne. Niestety okazało się, że nie mam przy sobie ani grosza, więc wróciłam tam następnego dnia. Tamtych dwóch już nie było i ta jedyna, ostatnia mięta chyba na mnie czekała ;)

Cena (5,99 zł) mnie zachęciła. Paznokcie pomalowałam po powrocie do domu (a miały przechodzić kurację odżywczą... no, ale nie mogłam wytrzymać!) i niestety trochę się zawiodłam. Na opakowaniu było napisane, że to lakier dwuwarstwowy, ale nawet po trzeciej widziałam małe prześwity.
Konsystencja lakieru jest dobra, pędzelek znośny więc maluje się nim bez problemu.
Co do koloru, to ciężka sprawa. Wszystko zależy od światła... :) Raz jest to niebieska mięta, a raz zielona. Lakier posiada w sobie małe błyszczące drobinki, które widać w dobrym świetle (widoczne na drugim zdjęciu) - bardzo mi się to tutaj podoba, chociaż nie przepadam za takimi lakierami.

Nie wiem po ilu dniach odpryskuje, bo zmyłam go zanim zaczął się psuć. A, że zrobiłam to po trzech dniach to chyba jest dobrze. :)

Myślę, że to był udany zakup, mimo złamanej obietnicy nie-kupowania-lakierów... przez chwilę...  :)

TAG: The Make Up Blogger Award



Annawanna mnie otagowała więc przyłączam się do zabawy :) Bardzo dziękuję.

Zasady: Napisz kto przyznał Ci nagrodę.
Napisz 7 makijażowych faktów o sobie.
Przekaż nagrodę 15 następnym blogerkom.

1. Od początku wakacji staram się nie malować rzęs, chcę dać im odpocząć. Zamiast tego maluję kreskę eye-linerem (której chyba nigdy nie namaluję dobrze za pierwszym razem, muszę wycierać ją patyczkiem i poprawiać, więc makijaż zajmuje mi dużo więcej czasu niż wcześniej... :D).
2. Moje paznokcie są strasznie łamliwe, nie wiem co z nimi mam robić. Trwa to chyba od dwóch lat. Mimo wszystko cieszę się, że odziedziczyłam ich kształt po mamie, więc nawet krótkie nie wyglądają tak najgorzej (mam nadzieję :D).
3. Nie lubię swoich "mocnych, grubych i zdrowych" włosów. Nic się z nimi nie da zrobić - żadnych loków, nic! Zaraz wracają do swojego pierwotnego stanu :> 
4. Zaczęłam się malować przez kłopoty z cerą. Miałam nadzieję, że mocny makijaż oczu odwróci uwagę od trądziku...(o zgrozo!) Myślę, że przez to, że wcześnie zaczęłam się malować, teraz boję się wyjść bez niego nawet do sklepu! (O, edit. W górach się nie malowałam jak szłam na szlak, brawo dla mnie!)
5.  Mam słabość do pomadek (aktualnie mam tylko 3, ale tylko dlatego że wyrzuciłam te, których nie używałam) i balsamów/maseł/i innych do smarowania ciała (taaak, zawsze sobie obiecuję, że nowe kupię dopiero jak wykorzystam te, które mam i zostanie już ewentualnie ostatnie...)
6.Paznokcie są jedynym miejscem mojego ciała, na którym toleruję róż.
7. Mam jakąś zalotkową fobię. Uważam, że gdybym jej użyła to wypadłyby mi wszystkie rzęsy. 


Uf, dobrnęłam do końca :)
Wiem, że ta zabawa trwa już od dłuższego czasu, więc jeśli otaguję kogoś, kto już brał udział to przepraszam :))

Osoby, którym przyznaję wyróżnienie:

piątek, 12 sierpnia 2011

Powrót do rzeczywistości

Wróciłam! :)
Na wakacjach było cudownie. Tatry są miejscem, które zdecydowanie uwielbiam...
Mimo małego lenia i (chyba) gorszej kondycji niż w zeszłym roku byliśmy na dwóch całodniowych wyprawach. Ostatniego dnia przed wyjazdem musiałam wstać o 4.30! Ale warto było... dla tych widoków i uroku gór :)

Kocham ten widok! ;)
Kozica była tak blisko!
Niestety nie znam nazwy tej roślinki..

Niestety od wspinania się po skałach moje paznokcie wręcz umarły... przechodzą od wczoraj silną kurację odżywczą więc mam nadzieję, że niedługo będzie można je pokazać :)

Znacie jakieś domowe sposoby (prócz wcierania olejku rycynowego), które mogłyby im pomóc?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...