środa, 14 maja 2014

Nielakierowa środa: ulubione pięć

Witam serdecznie w pierwszej notce, która otwiera pewną serię wpisów na moim blogu. Czy się przyjmie? Mam nadzieję, że tak, ale poproszę Was o wypełnienie ankiety, która znajduje się na samej górze prawej kolumny bloga (wybaczcie za błąd, oczywiście powinno być napisane ogólnokosmetyczne, teraz nie mogę już tego zmienić), żebym wstępnie wiedziała co o tym myślicie. Jestem otwarta na sugestie, uwagi, rady. Zapraszam do wypełnienia ankiety i dyskusji pod tym wpisem :). 

Nielakierowa środa - jak nazwa wskazuje posty tego typu będą się pojawiały w środy, oczywiście nie wszystkie. Nie chcę sobie niczego narzucać i nie mam zamiaru pisać na siłę. Nie będą to też zawsze ulubieńcy, daję sobie zupełnie wolną rękę. Mogą to być buble, a może być też zupełnie inny wpis. Będzie za to jeden wspólny mianownik, po prostu ten wpis nie będzie związany z główną tematyką bloga ;).

Skąd pomysł na nielakierowe wpisy na tym blogu? Po pierwsze - ja sama lubię czytać tego typu wpisy. Wraz z wkroczeniem w blogosferę zaczęłam pochłaniać blogi nie tylko paznokciowe, ale o przeróżnej tematyce. Wzrosło moje zainteresowanie pielęgnacją ciała, makijażem... przez co odpowiednie kolekcje też uległy zwiększeniu... ;p Drugą kwestią jest chęć pisania tutaj częściej, a w tym momencie jest to w 100% uzależnione od stanu moich paznokci (z połamańcami przecież do Was nie wyskoczę ;)) i czasu na ich pomalowanie. Nie wszystkie zdobienia pokazuję też na blogu, niektóre są po prostu nieudane. Po trzecie, najzwyczajniej w świecie mam ochotę czasem podzielić się nowym odkryciem, ciekawym kosmetykiem godnym uwagi, więc mam nadzieję, że nie będziecie miały mi tego za złe :). 

Po tym dłuższym słowie wstępu zapraszam na meritum, czyli pięciu ulubieńców ostatniego czasu :). 

Biochemia Urody, Olejek myjący - drzewko herbaciane
Długo myślałam o zakupie zachwalanego olejku myjącego w wersji pomarańczowej, ale jak tylko zobaczyłam wersję z olejkiem z drzewa herbacianego, którego działanie jest stworzone dla mojej problematycznej cery, wiedziałam, że musi być mój. Stosuję go wieczorem do demakijażu twarzy. Oczy wcześniej zmywam płynem micelarnym, bo nie lubię jak tusz mi się rozmazuje po twarzy ;). Na wilgotne dłonie wlewam odrobinę olejku i masuję nim twarz. Olejek zmienia nieco konsystencję, staje się biały, delikatnie kremowy i.. działa cuda :). Zmywa wszystko, bardzo dokładnie. Dodatkowo lubię ten ziołowy zapach no i buzia nie jest po nim ściągnięta, co było częstym problemem przy żelach. Dzięki zawartości olejku herbacianego niespodzianki, które często się u mnie pojawiają szybciej się goją i są "uspokojone". Bardzo się cieszę, że go kupiłam i czuję, że pozostanę mu wierna na długo ;-). Kosztował 11,80 zł i jego data ważności to 6 miesięcy od  zrobienia (dostajemy osobno olejek i emulgator w probówce, które należy zmieszać i zapisać sobie datę na naklejce - moja jak widać niestety się zmyła od wody). Olejek stosuję od marca, czyli już 2,5 miesiąca, a dopiero zaczyna się zbliżać do połowy, jest bardzo wydajny. 

Isana, Duch Ol, Olejek pod prysznic
Znowu olejek, tym razem do mycia ciała ;). Skusiłam się na niego po filmiku Nissiax83 i również nie żałuję zakupu (zwłaszcza, że jego cena to ok. 5 zł, dostępny tylko w Rossmanie). Nie używam go codziennie, ale bardzo go lubię. Świetnie sprawdzał się zimą, kiedy skóra potrzebowała więcej nawilżenia :). Używanie go jest bardzo przyjemne, produkt podczas stosowania zmienia swoją konsystencję w kremową, delikatną piankę, która przyjemnie otula ciało (zabrzmiało jak slogan reklamowy :D). Polecam wypróbować osobom, które nie miały do czynienia z tego typu produktem do mycia ciała. Jego jedynym minusem jest wydajność, co prawda nie żałuję go sobie, ale mógłby znikać w wolniejszym tempie ;). Zapach jest neutralny, nienachalny (nie rozumiem jak ktoś może w nim czuć rybę, ale z drugiej strony mnie kiedyś bardzo śmierdziały "rybki" z olejkiem firmy Gals, a innym nie przeszkadzały... coś jest w tych naturalnych zapachach).

Natura Siberica, Dahurskie masło do ciała
Masło przywiozłam z Blogerskiego Dnia Kobiet, gdzie jednym ze sponsorów był sklep N.E.W.S. Cosmetics i cieszę się, że to masło trafiło się właśnie mnie (dziewczyny dostawały różne kosmetyki). Ja szczerze mówiąc nie znałam wcześniej marki Natura Siberica, ale Paulina z Alter Ego  uświadomiła mnie, że jest to świetny produkt i mi zazdrości :>. Oczywiście szybko chciałam się przekonać czy ten produkt jest faktycznie taki wspaniały i muszę przyznać, że używanie go jest niezwykle przyjemne. Przede wszystkim cudowna jest konsystencja produktu, bardzo gęsta, treściwa i przypominająca prawdziwe masło. Kosmetyk pod wpływem ciepła palców przyjemnie się rozpuszcza i z łatwością można go wmasować w ciało. Zawarte w nim olejki sprawiają, że cały "zabieg" jest niezwykle przyjemny i ociera się o aromaterapię ;). Masło dość długo się wchłania, ale pozostawia skórę bardzo przyjemnie nawilżoną przez długi czas. Żałuję, że nie trafił w moje ręce w czasie zimy, wtedy najlepiej by się sprawdził. Największym i jedynym minusem tego produktu jest jego cena, bo kosztuje 54,90 zł za 370 ml. Jeśli macie ochotę zapoznać się ze składem i dokładniejszymi informacjami to odsyłam TU. Ja z pewnością nie kupię go dla siebie ponownie ze względu na cenę, ale myślę, że jest to świetny pomysł na prezent (m.in. przez eleganckie opakowanie). Gdyby nie to, że prezent dla mamy na zbliżający się Dzień Matki już mam to pewnie rozważyłabym tę opcję :). 

Flos-lek, Żel arnikowy
Produkt do zadań specjalnych! Kiedy zdarzy mi się nie wyspać, a ostatnio niestety zdarza mi się to dość często, jest niezastąpiony na skórę pod oczami. Na szczęście nie mam wielkiego problemu z sińcami, ale obrzmienia w tej okolicy są u mnie normą. Żel świetnie sobie z nimi radzi i opuchlizna bardzo szybko znika. Jeszcze tego nie praktykowałam, ale myślę, że wstawię go do lodówki :). Wtedy to dopiero będzie ulga! Uwielbiam ten produkt, choć wydaje się bardzo niepozorny. Ten produkt również dostałam na spotkaniu, ale żelom z flos-leku jestem wierna od dawna :). Tego akurat nie znałam, zazwyczaj wybierałam wersję pod oczy ze świetlikiem. Cena to ok. 10 zł za 50 ml. 

Lawendowa Farma, Masoja, Radosna (sojowa) świeca do masażu
Kolejny produkt, na bazie naturalnych składników, m.in. olejków i znów związany z aromaterapią. Coś monotematycznie mi wyszło.. ;) Świeca była moim prezentem na Dzień Kobiet. Sama już od dawna o niej myślałam, bo Lawendową Farmę znam doskonale (kupowałam tam kiedyś mydła do mycia twarzy) i jak tylko wyszły MASOJE to strasznie byłam ich ciekawa :>. Lubię palić świece i uwielbiam otaczać się przyjemnymi zapachami, zwłaszcza naturalnych olejków eterycznych, a dodatkowa opcja wykorzystania wosku do masażu brzmiała kusząco. Uwielbiam ją i mam nadzieję, że szybko się nie skończy. A jak się skończy to pewnie skuszę się na inną wersję zapachową :). Cena takiej świecy to 20 zł.

Kto dobrnął do końca notki? ;) 
Ciekawa jestem czy znacie te produkty i czy czymś Was zainteresowałam, dajcie koniecznie znać!

24 komentarze:

  1. nie znam tych produktów.
    Super, że opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią wypróbuję olejek z BU, już mi się tyle nazbierało na liście, że chyba czas zrobić zamówienie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chyba następnym razem z ciekawości zamówię wersję pomarańczową, lubię próbować :)

      Usuń
  3. Poproszę o odlewkę olejku :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak tylko będę miała W CO ją zrobić :D podrzuć coś :*

      Usuń
  4. u mnie olejek z Isany niestety się nie sprawdził najlepiej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ile ludzi tyle opinii :) gdyby jedne kosmetyki były dobre dla wszystkich, a inne beznadziejne to mielibyśmy dość mały ten rynek :D

      Usuń
  5. Ten olejek myjący z BU mnie bardzo ciekawi. Kiedyś mam zamiar go wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  6. fajne to masełko Ci się trafiło i w końcu muszę kupić sobie ten olejek z Isany :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oliwkę z Isany tez bardzo lubię. Zainteresował mnie ten olejek myjący z Biochemii urody. Chyba przypadłby mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wow, takie fajne produkty, że mam ochotę brać od razu wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. znam tylko ten olejek pod prysznic, lubiłam myć nim włosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wow, toś mnie zaskoczyła :) nigdy bym na to nie wpadła!

      Usuń
  10. ja chętnie takie posty będę czytać :)
    a żel arnikowy mam w zapach, ale nie wiedziałam w sumie do czego go użyć, muszę wypróbować pod oczy i tak jak mówisz z lodówki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się bardzo :) daj znać jak działa z efektem dodatkowego chłodzenia! podejrzewam, że będzie boski na dzień po imprezie :D

      Usuń
  11. poza isana nei znalam zadnego :D super ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Cały czas kusi mnie zakup czegokolwiek z Biochemii Urody, znajduję jednak zwykle jakieś "ale", przez co zakupy odkładam i odkładam. A przydałoby mi się coś dobrze oczyszczającego.
    Z Isaną miałam styczność tylko raz - był to miodowy żel pod prysznic - i wówczas postanowiłam nigdy więcej nie mieć styczności z tą firmą. Kosmetyk był niewydajny, źle rozprowadzał się na skórze i dodatkowo bardzo ją wysuszył.
    Ostatnio z mężem szalejemy w kwestii kupowania coraz to nowych świeczek i olejków do kąpieli, więc na pewno sięgniemy po Masoję ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Olejek z Isany też polubiłam, będę musiała go ponownie kupić

    OdpowiedzUsuń
  14. właśnie miałam okazję poznac nowe produkty :) dzięki :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Każdy sprawia mi ogromną radość i mobilizuje do dalszej pracy :)

Na zadane pytanie odpowiem pod notką.

Wszystkie komentarze będące reklamą są przeze mnie ignorowane, więc proszę o nie umieszczanie ich.