Zbliża się zima, a więc nasze usta potrzebują zwiększonej ochrony. Chciałam Wam dzisiaj zaprezentować mój zestaw pomadek (od których kiedyś byłam uzależniona! samych z Nivea miałam pięć różnych... ale teraz wszystkich łącznie mam pięć, co i tak przekroczyło ustaloną kiedyś odwykową liczbę trzech. Długo się trzymałam z taką ilością, ale ostatnie dwie nadprogramowe po prostu musiałam kupić... ;)
Carmex - chyba nie muszę przedstawiać. Nie ma sobie równych jeżeli chodzi o nawilżanie ust. Używam go przede wszystkim w okresie jesienno/zimowym oraz wtedy, gdy moje usta są wyjątkowo przesuszone ;) Nie wiem tylko dlaczego kupiłam go w takim opakowaniu. Nie jest najwygodniejsze, więc używam go tylko w domu przed wyjściem, by móc umyć palca (:D). Jeżeli kiedyś się skończy (jest bardzo wydajny) to zakupię go w innej wersji (najprawdopodobniej sztyftowej), tak, abym mogła go wrzucić do torebki i używać wszędzie ;) Może skuszę się także na jakiś wariant zapachowy? W sumie ten na początku wydawał mi się dziwny, taki mentol na ustach. Ale przyzwyczaiłam się do niego... no i uwielbiam to mrowienie na ustach, które pojawia się w chwilę po aplikacji.
Nivea - te pomadki towarzyszą mi od bardzo dawna ;) był okres, że miałam ich pięć i używałam tylko jednej. Dzięki temu wiem, że w większości te pomadki nie nawilżają moich ust. Sprawdza się tylko (oczywiście mówię tylko i wyłącznie o moich ustach, u Was może działać inaczej) wariant oliwkowy (który aktualnie posiadam) oraz miód i mleko (ale to było dawno temu, kto wie czy nadal by mi służył). Generalnie mogłabym bez niej przeżyć, ale chociaż jedna musi być, tak z sentymentu. Tej (do momentu kupienia nadprogramowych pomadek) używałam najczęściej po wyjściu z domu - praktyczne, nierozwalające się w torebce opakowanie i niebrudząca palców aplikacja :) a nawilżenie dobre. Idealnie by poprawić "zjedzonego" carmexa.
Oriflame lipSPA teraphy - lekka, nietłusta pomadka, którą najczęściej stosuję pod błyszczyk. Sama w sobie nie czyni cudów, nie zamieniałabym na nią carmexa ;) Chociaż na jakiś łagodniejszy okres dla ust - wiosna/lato byłaby dobra. Nadaje ustom fajny wygląd, są po niej bardzo gładkie i lekko rozjaśnione. Jednak dla mnie to pod błyszczyk jest idealna, bo jest delikatna i lekka. Samego błyszczyka nie lubię nakładać na usta, bo szybko je wysusza. Szukałam więc czegoś takiego. W celu który opisałam - polecam.
No i tutaj zastosowania pomadek się kończą, czas na te nadprogramowe ;)
Oriflame pure nature - "balsam do ust z orzechami laskowymi i jagodami kolcowoju" - cokolwiek to niesie za sobą kupiłam ją tylko dlatego (tak, przyznaję się bez bicia) że była w promocji za 2,99 w zniżkowym katalogu oriflame;) Wiedziałam, że nie potrzebuję kolejnej pomadki - te które miałam w zupełności zaspokajały moje pomadkowe potrzeby. Ale zadziałała magia promocji. Generalnie mogę jej używać tak jak Nivea, chociaż słabiej nawilża. Jest lekka i nietłusta, więc pod błyszczyk też byłaby okej. W sumie używam jej rzadko... ale kosztowała 2,99!
Nie ma sprecyzowanego zapachu - ale na pewno nie pachnie orzechami.
Lip Smacker FANTA - to amerykańskie cudeńko chodziło za mną od kiedy zobaczyłam je na allegro. Lubię takie wynalazki i strasznie chciałam kupić któryś wariant smakowo-zapachowy. Starałam się jednak myśleć trzeźwo i tłumaczyłam sobie, że nie będę wydawała tyle pieniędzy na pomadkę (nie były tanie, a do tego + przesyłka). No i tak zapomniałam w sumie o tym, aż do momentu gdy okazało się, że moja siostra cioteczna ma "coca-cola vanilla". Potem widziałam je w Rossmanie (ale nie miałam kasy), aż w końcu byłam z tatą na zakupach w zwykłym supermarkecie i tam dorwałam swoją ;) Więc z dostępnością nie ma problemu. Zapach ma wspaniały! A smak jeszcze lepszy ;) więc raczej nawet nie wiem jak nawilża usta, bo chwilę po nałożeniu ją zlizuję :D
A Wy, macie jakieś swoje ulubione pomadki? :) Lub podobnie jak ja, macie różne do różnych celów?
PS wygrałam kolejne rozdanie, tym razem u kosodrzewiny :) ale się cieszę! gdybym jeszcze tylko znów nie chorowała to naprawdę świat byłby idealny :D